Menu Zamknij

Dieta i trening - kluczem do zrzucenia wagi.

„Człowiek, który stracił tyle kilogramów, ile obecnie sam waży. Może zrobić wszystko. Nie ma dla niego życzy nie do zrobienia”

 

Początek nowego roku, wiąże się z licznymi noworocznymi postanowieniami. Niektórzy podejmują decyzję o zmianie pracy, inni planują podróże a jeszcze inni podejmują walkę z otyłością. Dominika Antczak, to przykład niezwykłej determinacji i inspiracji wszystkim tym, którzy za cel postawili sobie: zdrową dietę i trening.

Kiedy powzięłaś postanowienie o zdrowym odżywianiu, schudnięciu? Co wpłynęło na podjęcie takiej decyzji?

Decyzję podjęłam bez większego namysłu. Pewnego dnia obudziłam się, sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam do dietetyka. Miałam dość obecnego stanu rzeczy. Nie mogłam dłużej na siebie patrzeć. Szczególnie dużo w tej kwestii zawdzięczam przyjaciółce Ilonie. To ona mówiła: „”masz śliczna buzię, byłaby z Ciebie mega laska, gdybyś schudła”. To właśnie ona mnie namówiła, żebym spróbowała.

Jak to się stało, że osiągnęłaś wagę 140 kg w wieku 24 lat?  Zagryzałaś problemy, smutki? Co się wydarzyło?

Zgadza się. Po części tak było. Jedzenie uzależnia, sprawia przyjemność, wyzwala endorfiny, czujemy się wtedy zadowoleni i szczęśliwi. W grę wchodzi też genetyka i brak aktywności fizycznej… Niestety.

Co było najtrudniejsze na przełomie niecałych dwóch lat diety?

Najtrudniejszy był pociąg do słodyczy. Jednak można z tym sobie poradzić. Chodzi głównie o regularność posiłków. Kiedy pilnuje się regularności posiłków… nie odczuwa się potrzeby podjadania. W okresie świąt jest to szczególnie ważne, miałam rozpisaną specjalną dietę. Nie, aż tak restrykcyjną jak na przed tydzień przed, ale … musiałam się do niej stosować.

 

Kto Cie wspierał w tym czasie? Rodzina, przyjaciele?

Akurat z tym łatwo nie było. Rodzina twierdziła, że chudnę za dużo i że przyniesie mi to tylko uszczerbek na zdrowiu. Miałam wsparcie u przyjaciół, zwłaszcza u Ilony, o której wspomniałam. Wierzyła we mnie również moja pani dietetyk.

Czasem jedna decyzja przynosi ze sobą szereg zmian. Jak wiele i co zmieniło się w Twoim życiu po zrzuceniu 70 kg wagi?

Wiele się zmieniło! Przede wszystkim poprawiły się wyniki badań. Przestał boleć mnie brzuch i kręgosłup. Złapałam kondycję. No i … faceci zaczęli zwracać na mnie uwagę. I ta ironia… kiedy to Ciebie – osobę, która kiedyś ważyła 140 kg ludzie zaczynają pytać o zdrowy styl życia…

i... zaręczyłaś się?

tak, narzeczonego poznałam w końcowej fazie odchudzania. Miałam wtedy jakieś ponad 10 kg do celu.

Jakie jest Twoje motto życiowe?

Moje motto? Nie mam takiego. Coraz częściej jestem przekonana o tym, że życie jest za krótkie na czekanie. Trzeba działać od razu, mieć frajdę z „łapania króliczka”, a nie czekać na efekty. One wtedy szybciej przyjdą. Jest wiele cudownych, grubych, dziewczyn, które chowają się przed światem w swoim ciele. Otoczenie na tym traci. Wystarczy zachęcić je do zrobienia czegoś dla siebie. Człowiek, który stracił tyle kilogramów, ile obecnie sam waży. Może zrobić wszystko. Nie ma dla niego życzy nie do zrobienia. 🙂

„Coraz częściej jestem przekonana o tym, że życie jest za krótkie na czekanie. Trzeba działać od razu, mieć frajdę z „łapania króliczka”, a nie czekać na efekty.”

 
 
dieta

3 komentarze

  1. Ewa

    Wielkie gratulacje to ogromny sukces.Tyle kg i i obyło się bez skalpela.Czy skóra zaczęła „wisieć” po tak dużej utracie wagi.Jeśli tak to jakie ćwiczenia Pani wykonywała?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *